Forum W szkole Dmowskiego Strona Główna

 Język polski gorszy od niemieckiego?

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Administrator
Administrator



Dołączył: 15 Lut 2007
Posty: 316
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 20:50, 18 Lut 2007    Temat postu: Język polski gorszy od niemieckiego?

Zamieszczam tekst otrzymany od p. Beaty Pokrzeptowicz, zaangażowanej w walkę o prawo jej dziecka do nauki języka polskiego w Republice Federalnej Niemiec


Beata Monika Pokrzeptowicz-Meyer
Tłumacz Przysięgły j. niemieckiego
(adres)

Szanowny Pan Prof. Mariusz Muszyński
Przedstawiciel Ministra SZ RP ds. stosunków polsko – niemieckich
Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP
Al. J. Ch. Szucha 23
00-580 Warszawa
fax 0048 22 827 85 16



Wynaradawianie mojego, polskiego dziecka, Moritza Oskara Meyera, represje z powodu jego pochodzenia, znęcanie się nad nim,
Zakazy mówienia po polsku, nauki j. polskiego oraz odwiedzin Polski

Bielefeld, dn. 20.01.2007
Szanowny Panie Profesorze,

Zwracam się do Pana w sprawie wynaradawiania w Niemczech mojego wychowywanego przeze mnie 5 lat samotnie i dwujęzycznie synka i chciałbym poinformować o kontynuacji (od czerwca 2004) urzędowego wynaradawiania (i ogłupiania) mojego synka w Niemczech, obywatela Rzeczypospolitej Polskiej i prosić o interwencję i pomoc dla mojego całkowicie bezbronnego i zastraszanego dziecka.

Pierwsze zakazy j. polskiego

W moim przypadku zakazy j. polskiego były wydawane na polecenie JUGENDAMTU Düsseldorf mojemu dziecku (i mi) ustnie, w obecności świadków (i potwierdzone są – pisemnie - w niemieckich aktach), po tym jak mój niemiecki mąż po narodzinach dziecka opuścił naszą rodzinę, ożenił się z szefową swojego ministerstwa i postanowił wraz z ponad 50-letnią żoną (jako wysoko postawieni urzędnicy państwowi i politycy Ministerstwa Rodziny) wychować dziecko (polskiego obywatela, które przez 5 lat wychowywałam samotnie i dwujęzycznie) zgodnie z reprezentowaną przez siebie linią polityczną, tj. w duchu czysto niemieckim.
O słuszności tych zakazów telefonicznie poinformowany był przez Jugendamt Konsulat Generalny w Kolonii latem 2004 r. przez panią psycholog dyplomowaną Buch, kierowniczkę ośrodka Jugend-Eltern-Beratungsdienst w Düsseldorfie, która z polecenia Jugendamtu (i niemieckiego ojca) przez 9 miesięcy (w przypadku niemieckich rodziców alkoholików, narkomanów, prostytutek, przestępców organizuje się maksymalnie 6 takich spotkań nadzorowanych w celu obserwacji, czy dziecko nie jest przez nich źle traktowane, to znaczy molestowane) nadzorowała moje widzenia z dzieckiem szukając z polecenia Jugendamtu powodu, aby całkowicie zabronić kontaktu z dzieckiem. O zakazach poinformowany był też Pan Kuziak z polskiego Ministerstwa Sprawiedliwości (Departament Współpracy Międzynarodowej i Prawa Europejskiego).
Po tym jak ta pani psycholog w swojej ekspertyzie zaleciła, aby dziecko wróciło do mnie, matki, Jugendamt (po interwencji polityka zaprzyjaźnionego z niemieckim ojcem dziecka i wysoko postawionego urzędnika, Dyrektora ds. Socjalnych miasta Düsseldorf, pana Burkharda Hintzsche – relacja świadków) nakazał przerwać spotkania pod nadzorem i usunął z akt JUGENDAMTU opinię psycholog-rzeczoznawcy. Opinia ta jest jednakże wymieniona w innych aktach sądowych, ale na polecenie Jugendamtu nie przedstawiona sądowi.

W tym czasie przez 9 miesięcy widziałam synka wyłącznie pod nadzorem zakazem j. polskiego łącznie 28 godzin.
Moje wnioski o uzasadnienie dyskryminujących nas zakazów j. polskiego pozostały bez odpowiedzi. Potem, na skutek interwencji Ministerstwa Sprawiedliwości wolno mi było przez krótki czas dziecko widywać, ale tylko do sierpnia 2006.

Zakazy odwiedzin polskiej rodziny w Polsce i w Niemczech

Pod koniec 2006 r. sąd Amtsgericht Mönchengladbach-Rheydt, sędzia Möller na wniosek Jugendamtu po raz trzeci wydał zakaz przyjazdu dziecka do dziadków do Polski na ferie, po tym jak wniosłam do sądu o ponowne przyznanie mi dziecka (i jego powrót do zaufanego mu środowiska) z powodu poważnego okaleczenia dziecka przez osobę z najbliższego otoczenia ojca dziecka (synek wskazał mi sprawcę).
Złożyłam doniesienie o okaleczeniu do JUGENDAMTU (a gdy ten nie zareagował, do prokuratury - blizna potwierdzona atestem lekarza-pediatry).
Wtedy, na wniosek aktualnej żony ojca dziecka, pracującej w Ministerstwie Rodziny – z siedzibą Rzecznika Praw Dziecka - Sąd Rejonowy w (Landgericht) Düsseldorfie postanowieniem z 13.10.2006, sygn. akt AZ 16 O 155/06 i 16 O 158/06 zabronił mi pod karą 2 razy po 6-miesięcy więzienia oraz 250 tys. Euro zgłaszania maltretowania dziecka do polskiego Konsulatu oraz Rzecznika Praw Dziecka w Niemczech i zablokował wyjaśnienie kwestii, dlaczego i jakich okolicznościach moje dziecko zostało masywnie okaleczone.

Synek kilkakrotnie powiedział przed osobą wyznaczoną przez sąd, że chce mieszkać u matki (zaprotokołowane w aktach sądowych), wtedy JUGENDAMT tak długo nachodził dziecko, stawiając mu coraz to nowe, sugestywne pytania, przedstawiając dziecku mnie, matkę w jak najgorszy sposób, sugerując dziecku upokarzające matkę spotkania pod nadzorem, aż w końcu dziecko samo powiedziało, że matki nie chce widzieć.
Wtedy sprawę okaleczenia synka w/w sędzia (bez przesłuchania ojca i wyjaśnienia okoliczności zranienia dziecka) zamknął. Ten sam sędzia drwiąc ze mnie stwierdził (Postanowienie 19 F 84/06, str. 7), że przecież to ja mogę dziecka uczyć polskiego i przekazywać kulturę polską podczas moich kontaktów z dzieckiem (i zakazów odwiedzin Polski), po czym postanowieniem z dn. 22.09.2006 r., sygn. akt 19 F 200/06 nakazał mi kontakty z dzieckiem pod nadzorem całkowicie samowolnego Jugendamtu – a ten zakazał mi kontaktu z dzieckiem (bez wyroku sądowego), z powodu nalegania przeze mnie na j. polski.
Dodam, że jako docentka Uniwersytetu w Bielefeld zawodowo i naukowo zajmuję się dwujęzycznością oraz przekazywaniem kultury polskiej i nauczaniem języka polskiego Niemczech i nie ma żadnego argumentu (ani naukowego ani żadnego innego) do zabronienia dziecku dwujęzyczności, a wręcz przeciwnie – potwierdza to prof. dr. Hans Günther – załączam jego pismo.

Tym samym faktycznie zabroniono wychowywanemu przeze mnie samotnie i dwujęzycznie dziecku dwujęzyczności i rozwoju jego polskiej tożsamości przez zakaz pielęgnowania j. polskiego nie tylko w szkole. "Na mocy urzędu" zarządzono tym samym ogłupienie mojego dziecka (przez zakaz dwujęzyczności - konkretnie zakaz j. polskiego). Te upokarzające zakazy sądu i JUGENDAMTU nie dają się pogodzić ani ze zdrowym rozsądkiem ani z obowiązującym poczuciem prawa nieniemieckiej społeczności międzynarodowej, ale zostały legalnie wydane - najpierw przez JUGENDAMT i potem potwierdzone niemiecki sąd.

Jako że, nadal żądałam wyjaśnienia okoliczności okaleczenia dziecka, zakazy te zostały w sposób nie mniej poniżający potwierdzone przez sąd drugiej instancji OLG Düsseldorf, sędziowie Rübsamen, Dankhaus i dr Unger postanowieniem z dn. 20.12.2006, sygnatura akt AZ II-5 UF 193/06.
Na dodatek i jako że nie akceptuję zakazów używania j. polskiego oraz zakazu nauki j. polskiego dla mojego dziecka, sąd ten postanowieniem z dn. 20.12.2007, sygn. akt AZ II-5 UF 197/06 OLG Düsseldorf potwierdził wydany przez Jugendamt całkowity zakaz widywania dziecka (z którym i tak od prawie 5 miesięcy nie mam kontaktu) na święta Bożego Narodzenia 2006 oraz wszelkich kontaktów z dzieckiem – takie jest oficjalne i pisemne uzasadnienie obydwu postanowień w/w sędziów, oczywiście na mój koszt.
JUGENDAMT powołał się na opinię wyznaczonej przez JUGENDAMT dyplomowanej pracownicy socjalnej (Diplomsozialarbeiterin), nie była to ani lekarka ani psycholog – mój wniosek o ujawnienie uprawnień tej osoby do stawiania takiej diagnozy pozostał nieuwzględniony, która nigdy nie mając za mną kontaktu, nie widząc mnie, nie rozmawiając ze mną, sporządziła diagnozę o mnie, że jestem paranoidalna i ponieważ nie akceptuję zakazów i nadal obstaję przy języku polskim, nie zgadza się ona na to, żebym widywała wychowywanego przeze mnie przez 5 lat samotnie i dwujęzycznie synka.
Nie oznacza to, że po minięciu tego czasu będę mogła widywać dziecko. Wręcz przeciwnie, po pół roku o widywanie dziecka znowu muszę wnieść do sądu.

Niemiecki ojciec dziecka nie życzy sobie kontaktów dziecka z polską rodziną i j. polskim. Gdy dowiedział się, że polska rodzina przyjedzie latem 2006 r. do Bielefeld, natychmiast zabrał dziecko ode mnie, pomimo że synek był chory i niezdolny do transportu (zaświadczenie lekarskie zabraniające transport dziecka w czasie choroby).

Zakaz nauki j. polskiego

Pozbawienie mnie władzy rodzicielskiej ma takie konsekwencje, że nawet nie mogę dowiadywać się w szkole o wyniki nauczania, a nauka j. polskiego jest możliwa, ale przez ojca zakazana.
Wniosek Pana Konsula Jachimowicza z dn. 25.08.2006 r. w trakcie rozprawy sądowej 19 F 84/06 AG Mönchengladbach-Rheydt w sprawie nauczania j. polskiego (konkretna propozycja nauki w szkole przy Konsulacie, w pobliżu miejsca zamieszkania dziecka) został kategorycznie odrzucony.
JUGENDAMT zakazał dziecku nauki j. polskiego, co osobiście (bez mojego pytania) przekazała mi pani Schaaff w obecności świadka (pan Kraszewski) w dniu 13.09.2006, która stwierdziła dosłownie, że Jugendamt popiera dwujęzyczne wychowanie nawet w języku Swahili, ale w tym konkretnym przypadku pan Konsul Jachimowicz zgłasza absurdalne propozycje, które nie są do zaakceptowania i że dziecko nie będzie uczyło się polskiego.
Z powodu zakazu j. polskiego został sporządzony protokół oraz skarga na pracowników Jugendamtu (w/w dokumenty przekazałam pani Konsul Zajko). Skarga została odrzucona, a Jugendamt pisemnie potwierdził ten zakaz w odpowiedzi na pismo Pani Konsul Zajko.
Obecnie, po raz drugi złożyłam oficjalny wniosek do szkoły dziecka o naukę j. polskiego dla synka jako polskiego obywatela. Dlatego, że nie mam władzy rodzicielskiej szkoła nie zgodziła się na naukę. Nie pozostaje mi nic innego, tylko droga do sądu administracyjnego, tylko kto zapłaci za adwokata, bez którego nie wolno mi wnosić sprawy do tego sądu?

Zakaz widzenia z dzieckiem aż do czasu, kiedy zaakceptuję wynaradawianie mojego dziecka

JUGENDAMT stwierdził, że jestem niekooperatywna (bo nie akceptuję zakazów i występuję przeciwko nim na drodze sądowej oraz nie chcę wycofać mojego zgłoszenia o zmaltretowaniu dziecka - udokumentowane w piśmie Jugendamtu z dn. 08.09.2006 r.) i dlatego nakazał sądowi wydanie wyroku potwierdzającego zakaz widywania mojego synka oraz zatwierdził słuszność wszystkich zakazów wydanych mojemu dziecku przed sądem 2-giej instancji.
Sędzia Möller, który mimo mojego wniosku w marcu 2006 r. (w trybie natychmiastowym) umyślnie zataił wyjaśnienie (sam to potwierdza w piśmie z dn. 20.09.2006 r. – przekazałam do Konsulatu Generalnego w Kolonii) sprawę okaleczenia mojego dziecka, wydał postanowienie potwierdzające zabranie mi władzy rodzicielskiej i nagrodził niemieckiego ojca za jego metody wychowawcze, - niemiecki ojciec do dziś nie powiedział (bo mimo mojego wniosku nie był ani przez tego sędziego ani przez sąd drugiej instancji w ogóle pytany), dlaczego dziecko było poważnie okaleczone (blizna poświadczona atestem przez lekarza pediatrę).
Jak już wyżej wspomniałam wszystkie zakazy (których celem jest ogłupienie mojego dziecka przez zakaz dwujęzyczności) podtrzymał bez odbycia rozprawy i wysłuchania stron sąd 2-giej instancji OLG Düsseldorf, sędziowie Rübsamen, Dankhaus i dr Unger.

Od prawie 5 miesięcy nie mam kontaktu z dzieckiem, a niezależne od prawa sądy niemieckie (które nie uznają w sprawach rodzinnych wyroków Trybunału Europejskiego) z premedytacją i wszelkimi poniżającymi nas środkami wynaradawiają i zastraszają moje bezbronne dziecko, po to, żeby ono samo, z własnej woli – tak jak jest to u dzieci pani Iwony Laube – nie chciało widywać polskiej matki i mówić po polsku.
W ten sposób dziecko wszelkimi sposobami oduczane jest j. polskiego, co rozumiane jest przeze mnie jako antypolską represję.

Dokumenty dotyczące wszystkich zakazów używania i nauki polskiego oraz kontaktów z polską rodziną i ojczyzną – które nie tylko potwierdzone są pisemnie przez Jugendamt, ale też przez niezależnych od prawa niemieckich sędziów, przekazałam Konsulatowi Generalnemu w Kolonii (Pani Konsul Barbara Zajko) częściowo wraz z tłumaczeniem na. j. polski.

Od prawie 5 miesięcy nie mam kontaktu z dzieckiem, niezaprzeczalnym faktem jest to, że dziecku zabrania się kontaktu z j. polskim, któremu zakazuje się mówić i uczyć polskiego.

Proszę o przekazanie mojego listu do wiadomości wszystkim zainteresowanym kulturą i krajem niemieckim, mediom - w celu poinformowania o rzeczywistości dzieci i rodziców polskich w nowoczesnych Niemczech XXI-tego wieku oraz przede wszystkim osobom, które mogłyby w jakikolwiek mojemu dziecku i mi pomóc.
Bardzo proszę o niezwłoczną interwencję.


Z poważaniem


Beata Monika Pokrzeptowicz-Meyer

Do wiadomości:
Pan Mecenas Stefan Hambura
Pani Senator Dorota Arciszewska
Pan Poseł Marcin Libicki
poszkodowani rodzice Stowarzyszenie Polskie Rodzice Przeciw Dyskryminacji Dzieci w Niemczech
Pan Konsul Otto Jachimowicz
Ministerstwo Sprawiedliwości
Rzecznik Praw obywatelskich


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aśka




Dołączył: 17 Lut 2007
Posty: 113
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pon 11:39, 19 Lut 2007    Temat postu:

I w takich "życiowych" sytuacjach ujawnia się prawdziwe oblicze zarówno Niemców jak i naszych rządzących. Evil or Very Mad

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Administrator
Administrator



Dołączył: 15 Lut 2007
Posty: 316
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 10:26, 04 Mar 2007    Temat postu:

Sąd niemiecki ponownie nie zgodził się na uczenie się języka polskiego chłopcu - dziecku z rozbitego, polsko-niemieckiego, małżeństwa. Nie zgadza się bowiem na to jego matka.
Dla mnie najbardziej kuriozalna była pierwsza decyzja sądu, który orzekł, że nauka dwóch języków źle wpływa na rozwój psychiki dziecka. I jak to się ma do tak głośno promowanej nauki języków obcych od jak najwcześniejszych lat? Twisted Evil


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
MaciekOWP




Dołączył: 20 Lut 2007
Posty: 162
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Radom

PostWysłany: Nie 12:13, 04 Mar 2007    Temat postu:

W Niemczech pozostało dużo "starych, dobrych przyzwyczajeń" do różnych spraw.
Wystarczy tylko przypomnieć, chęć znakowania polskich robotników w Niemczech kilka lat temu.
A ta konkretna sprawa - to jawne pogwałcenie praw człowieka.
Praw - których tak pęlno "w gębie" "Europejczyków" spod znaku gwiazdek. I gdzie one się podziały? Czyżby były przestrzegane tylko wtedy, gdy "Europejczykom" i urzędasom z Brukseli było na ręke?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Krzysztof M




Dołączył: 21 Lut 2007
Posty: 463
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 15:53, 04 Mar 2007    Temat postu: Idź złoto do złota?

Administrator napisał:
...nauka dwóch języków źle wpływa na rozwój psychiki dziecka. I jak to się ma do tak głośno promowanej nauki języków obcych od jak najwcześniejszych lat? :twisted:

Wydaje mi się, że Niemcy chętnie uczyliby swoje dzieci języka sąsiada, gdyby był to sąsiad silniejszy od nich... Polska taka nie jest. Polska jest krajem, z którym nie warto się liczyć. Jest skazana na (...)... Więc język polski jest dla obywatela niemieckiego zbędny... Kiedy będziemy mieli w ręku atuty siłowe, a nie racjonalne, czy moralne, to Niemcy prędziutko zmienią melodię... ;-)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Administrator
Administrator



Dołączył: 15 Lut 2007
Posty: 316
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 23:47, 04 Mar 2007    Temat postu:

W marcowej "Racji Polskiej" ukaże się mój artykuł o konkursie dla niemieckich uczniów, jaki zorganizował minister edukacji Bawarii. Mózg staje Confused Czyżby szkoły w tym landzie przygotowywały przyszłych "zdobywców wschodniej przestrzeni życiowej"? Trzeba to przeczytać Surprised
Kto nie dostanie miesięcznika, może zgłosić się do mnie po treść artykułu! Rolling Eyes


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aśka




Dołączył: 17 Lut 2007
Posty: 113
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pon 0:20, 05 Mar 2007    Temat postu:

To ja już proszę o ten artykuł na "priva". Wiele sobie po nim obiecuję. Evil or Very Mad

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Krzysztof M




Dołączył: 21 Lut 2007
Posty: 463
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 9:59, 05 Mar 2007    Temat postu: Kolportaż...

Administrator napisał:
...Kto nie dostanie miesięcznika, może zgłosić się do mnie po treść artykułu! :roll:

Proponuję zorganizować kolportaż. To powinno iść w ludzi. My to oczywiście przeczytamy. Ale bardziej potrzebne jest przekonanie nieprzekonanego...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yogi




Dołączył: 18 Lut 2007
Posty: 39
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Rzeczpospolita Polska

PostWysłany: Pon 11:17, 05 Mar 2007    Temat postu:

Może porozsyłać znajomym na pocztę mailową? Surprised

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum W szkole Dmowskiego Strona Główna -> Ze świata Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
gBlue v1.3 // Theme created by Sopel & Programosy
Regulamin