Forum W szkole Dmowskiego Strona Główna

 Paulo Coelho - duchowy mistrz czy fałszywy prorok

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
danfoss




Dołączył: 27 Sty 2008
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań i Bydgoszcz

PostWysłany: Wto 0:26, 10 Lis 2009    Temat postu: Paulo Coelho - duchowy mistrz czy fałszywy prorok

[link widoczny dla zalogowanych]





PAULO COELHO - Herezjarcha w szatach mistyka
MIROSŁAW SALWOWSKI

Od początku lat 90. XX wieku tryumfy na światowych rynkach księgarskich święci twórczość brazylijskiego pisarza Paula Coelho. Do 2003 roku napisane przez niego książki zostały wydane w 140 krajach, przetłumaczone na 56 języków, a ich łączny nakład wyniósł około 50 min egzemplarzy. Można powiedzieć, że czym ostatnio dla dzieci stały się przygody Harry’ego Pottera, tym dla rzesz młodzieży i dorosłych są po wieści Coelho. Wychodzące spod jego pióra książki trafiaj ą na czołówki bestsellerów, stając się dla naukowców przedmiotem socjologicznych i kulturoznawczych dyskusji, a dla milionów zwykłych czytelników skarbcem mądrości oraz rad, którymi należy kierować się w życiu. Paulo Coelho jest dziś doradcą UNESCO, a w latach 1998-2004 był gościem specjalnym Światowego Szczytu Ekonomicznego w Davos, gdzie w 2000 roku został uhonorowany prestiżową nagrodą „Crystal Award “99″.
Moda na brazylijskiego pisarza dotarła też do Polski. Od 1995 roku wydano u nas osiem książek jego autorstwa (jeśli doliczyć do tego zbiór przeprowadzonych z nim wywiadów, będzie ich dziewięć) i sprzedano 1,5 min egzemplarzy. Sam Coelho gościł w naszym kraju pięciokrotnie, a na spotkania z nim przychodziło tysiące fanów gotowych stać nawet na mrozie, byle tylko otrzymać dedykację swego ulubionego autora. Prawdziwą furorę w Polsce robi, określona już mianem kultowej, książka pt. Alchemik, której sprzedano około 450 tyś. egzemplarzy i która w roku 2001 została nawet wprowadzona do szkół jako lektura uzupełniająca (teraz jej ekranizację planuje Hollywood).
Jako że pisarstwo Paula Coelho dociera do setek milionów ludzi na całym świecie (przyjmując, iż jedna wykupiona książka jest czytana przez 4-5 osób, można szacować, że jego powieści czytało około 6 min Polaków i ponad 200 min ludzi w innych krajach), warto zatrzymać się przez chwilę nad sylwetką tego twórcy oraz przesłaniem, jakie wyłania się z jego działalności.
Od satanizmu do katolicyzmu?
Brazylijski pisarz urodził się 24 sierpnia 1947 roku w Rio de Janeiro w pobożnej rodzinie katolickiej. Od siódmego roku życia mały Paulo wychowywany był przez jezuitów w szkole im. Św. Ignacego Loyoli. W okresie dorastania pragnął zostać aktorem - mimo sprzeciwu rodziców, którzy widzieli w tym środowisku zawodowym sporo moralnego zepsucia i degeneracji. Na tym tle młody Coelho popadł w ostry konflikt z rodzicami. W miarę dorastania coraz bardziej wy obco wy wał się z gorliwie chrześcijańskiej atmosfery rodzinnego domu i klasztornej szkoły. Zaczął się upijać, brać narkotyki (jak sam to określa: „w dawkach dla konia”), praktykować rozpustę ( nie wyłączając eksperymentów z homoseksualizmem ). Jednocześnie z zamiłowaniem wczytywał się w dzieła propagujące życie wyzwolone od wszelkich zasad, takie jak np. książki Aleistera Crowleya - czołowego teoretyka satanizmu, który sam o sobie mówił z dumą jako o „najbardziej zdeprawowanym człowieku świata”.
Zafascynowany filozofią Crowleya, w końcu lat 60. ubiegłego stulecia Coelho przystąpił do grupy „Alternatywne społeczeństwo”, której celem było kontestowanie tradycyjnych cnót chrześcijańskich, promowanie okultyzmu i totalnej anarchii, a zwłaszcza zachwalanie libertynizmu seksualnego. Działalność Coelho i ugrupowania, z którym był związany, wzbudziła niepokój rządzącej wówczas Brazylią prawicowej dyktatury, co skończyło się aresztowaniem przyszłego pisarza i torturami, jakim był poddawany w wojskowym więzieniu. To doświadczenie znacznie ostudziło rewolucyjne zapędy młodzieńca, tak że w wieku 26 lat porzucił swą ultralewicową działalność, a zamiast tego zajął się pracą w jednym z wydawnictw muzycznych.
Początków obecnej drogi życiowej Paula Coelho należy doszukiwać się w roku 1979, kiedy to podczas pobytu w dawnym obozie koncentracyjnym w Dachau miał widzenie tajemniczej zjawy pod postacią mężczyzny. Dwa miesiące po tym niezwykłym wydarzeniu ponownie ujrzał owego mężczyznę, który tym razem zachęcił go, by powrócił do katolicyzmu i odbył pieszą pielgrzymkę dawnym średniowiecznym szlakiem do sanktuarium w Santiago de Compostela w Hiszpanii. Jak twierdzi Coelho, osobnik ów, który należy do tajemnego zakonu katolickiego, stał się duchowym przewodnikiem Brazylijczyka.
W roku 1987 pisarz opublikował swą pierwszą książkę pt. Pielgrzym, będącą opisem duchowych doświadczeń z wędrówki do Santiago de Compostela. Od tego czasu w książkach oraz w licznych wypowiedziach udzielanych mediom, Coelho kreuje się na żarliwie katolickiego pisarza. Jak mówi, zerwał definitywnie z satanizmem i narkotykami, uznaje wszystkie dogmaty wiary katolickiej, wszystkie zaś swoje książki poprzedza cytatami z Pisma Świętego albo kościelnymi modlitwami, np. Zdrowaś Maryjo. Pisarz uważa również, iż to za jego sprawą odrodził się ruch pielgrzymkowy do Santiago de Compostela, albowiem zanim opublikował swe refleksje związane z pielgrzymką do hiszpańskiego sanktuarium, przez lata nikt niemal nie odwiedzał tego miejsca, a dziś pielgrzymuj ą tam setki tysięcy ludzi.
Czy mamy zatem do czynienia ze Św. Pawłem Apostołem naszych czasów, który porzucając libertynizm i satanizm, poświęcił się apostołowaniu prawdziwie katolickiej mistyki? Czy dusze milionów gorliwych czytelników jego książek są karmione zdrowym pokarmem duchowym, który może pomóc im odnaleźć autentyczny spokój i radość w chaosie współczesnego świata?
W gąszczu banałów i ogólników
Oczywiście, powinniśmy doceniać i błogosławić wszelkie dobro, jakie się pojawia. Nie można wszędzie i za wszelką cenę doszukiwać się zła. Nie wolno przyjmować postawy węży, które własnym jadem próbuj ą zepsuć najzdrowsze rzeczy, a tak właśnie postępuje każdy, kto trucizną swych podejrzeń jako złe tłumaczy nawet najszlachetniejsze uczynki i intencje bliźnich. Z drugiej strony, nie od dziś wiadomo, że szatan jest bardzo inteligentny oraz przebiegły, a inspirowane przez siebie zło potrafi ukryć pod pozorami dobra. Diabeł na wzór tępiciela szczurów nie podaje swej duchowej strychniny w czystej i nierozcieńczonej postaci, ale umieszcza ją w środku zdrowego pożywienia. Nie bez powodu ojcowie Kościoła mawiali, że szatan jest małpą Pana Boga. Biblia wielokrotnie ostrzega nas przed takim podstępnym działaniem demonów, mówiąc o fałszywych apostołach, pracownikach zdradzieckich, którzy tylko przybieraj ą postać apostołów Chrystusowych ( por. 2 Kor 11, 13-14 ), ludziach przekręcających ewangelię Chrystusową(por. Gal l, 6-7), fałszywych prorokach i fałszywych mesjaszach (por. Mk 13, 22), osobach kłamliwie prorokujących w Imię Boże (por. Jer 14, 14) czy też wilkach przychodzących w owczym odzieniu ( por. Mt 7, 15).
Fałsz ubrany w szaty mistyczno-religijnych uniesień albo filozoficznych rozważań stanowi wielkie niebezpieczeństwo, albowiem może być urzekający dla ludzi poszukujących prawdziwej duchowości, którzy chcą się trzymać z dala od przesiąkniętych kultem pieniądza, seksem i brutalnością filmów, książek czy spektakli. O tym, że nawet pobożnym katolikom wyrządzić mogą szkody różni niepewni mistycy, przypominaj ą choćby oficjalne oświadczenia watykańskiej Kongregacji Nauki Wiary w sprawie pism Yassuli Rydden czy Anthony’ego de Mello.
Twórczość Coelho jest właśnie takim klasycznym, wręcz podręcznikowym przykładem zwiedzenia pod pozorami dobra. Książki tego pisarza zawierają wiele rad, refleksji pouczeń, które mogą być uznane za pożyteczne oraz zdrowe, choć trzeba dodać, iż są one sformułowane tak ogólnikowo, że mogą być interpretowane na wiele sposobów, przez co ludzie najróżniejszych światopoglądów i religii potrafią się z nimi zgodzić, nie korygując niczego ze swych dotychczasowych przekonań. Choćby sam ten fakt winien skłonić nas do ostrożności wobec Coelho.
Jeden z największych kapłanów katolickich, Św. Jan Maria Yianney, podczas egzorcyzmów usłyszał od demona następujące wyznanie: „Jak bardzo podobają mi się te ogólnikowe kazania wielkomiejskich kaznodziei, które nikomu nie wadzą”. Szatan dodał też, że bardzo nienawidzi Proboszcza z Ars za jego bardzo konkretne kazania.
Istotnie, tradycyjna duchowość chrześcijańska daleka jest od powtarzania miałkich banałów, za to skupia się na jasnym odróżnianiu dobra od zła, nazywaniu prawdy i kłamstwa po imieniu, tak by nie było wątpliwości, co jest grzechem, a co cnotą. Powtarzanie miło brzmiących ogólników i hasełek nie może przynieść dużo dobra, a w dalszej perspektywie sprzyja tylko usypianiu sumień. Gdyby jednak problem z Coelho polegał tylko na tym, że jego pisarstwo wypełnione jest jedynie takimi banalnymi sformułowaniu, mimo wszystko nie należałoby wszczynać alarmu, a książki te można by uznać za mało wprawdzie wartościowe, ale przynajmniej niegroźne czy wręcz zabójcze dla duszy. Prawdziwe niebezpieczeństwo polega na tym, że w gąszczu banałów i ogólników czyhaj ą przeciwne tradycyjnej doktrynie katolickiej błędy, herezje, a nawet bluźnierstwa, które Coelho propaguje za pośrednictwem książek i udzielanych przez siebie wywiadów. Przyjrzyjmy się tym najbardziej rzucającym się w oczy fałszom.
Pochwała magii
Czytelnika książek Coelho zastanowić musi pochwała, jaką Brazylijczyk obdarza magię. Pisarz twierdzi, że jego duchowy przewodnik (zjawa, która objawiła mu się w Dachau), prócz tego, że zachęcał go do ponownego przyjęcia wiary katolickiej, poradził mu też zwrócenie się ku „dobrej stronie magii”. Autor światowych bestsellerów posłuchał owego tajemniczego osobnika i dziś twierdzi, że jest magiem odrzucającym „czarną magię”, w odróżnieniu od „białej magii”, która ma nieść ludziom dobro (zob.: Juan Aries, Zwierzenia pielgrzyma - rozmowy z Paulem Coelho, Warszawa 2003, s. 99-100).
Tymczasem Pismo Święte jednoznacznie potępia magię - Biblia nazywa wszelkie czary obrzydliwością i grzechem (Pwt 18,9-12; l Sm 15,23). Nauka Kościoła jest w tej sprawie jednoznaczna - bardzo jasno uczy ona, iż „wszystkie praktyki magii i czarów, przez które dąży się do pozyskania tajemnych sił, by posługiwać się nimi i osiągnąć nadnaturalną władzę nad bliźnim - nawet w celu zapewnienia mu zdrowia - są w poważnej sprzeczności z cnotą religijności” (Katechizm Kościoła Katolickiego 2117 ).
Bóg jako doświadczenie wiary
Zastanawiająca jest również koncepcja Boga, którą proponuj e Coelho. Na zadane pytanie: „Kim jest dla ciebie Bóg?”, odpowiada on: „Doświadczeniem wiary. Niczym więcej. Uważam, że próba definicji Boga jest pułapką. Zadano mi już to pytanie na spotkaniu autorskim i odpowiedziałem: «Nie wiem. Bóg nie jest dla mnie tym samym, czym jest dla ciebie», i publiczność zaczęła bić brawo. Właśnie to czują ludzie, że nie istnieje Bóg, który pasuje wszystkim, bo to jest bardzo indywidualne” (zob.: Juan Aries, Zwierzenia, s. 34). Choć Bóg z pewnością jest dla ludzi tajemnicą, albowiem nasz rozum i zmysły nie ogarniają Jego wielkości, mądrości, dobroci oraz potęgi, to jednak poglądy mówiące, iż nie można o Stwórcy powiedzieć niczego pewnego do tego stopnia, że wszystko w tej dziedzinie stanowi tylko kwestię indywidualnych, subiektywnych uczuć albo doświadczeń - są czystą herezją. Przecież to sam Bóg wielokrotnie objawiał się ludziom, mówiąc im o swych atrybutach i zamiarach.
Sobór Watykański I potępił jako sprzeczne z wiarą katolicką opinie, iż „jednego i prawdziwego Boga, Stwórcy i Pana naszego, nie można poznać ze stworzeń w sposób pewny przy pomocy naturalnego światła rozumu oraz że jest rzeczą niemożliwą albo niewskazaną, ażeby człowiek został pouczony przez Objawienie Boże o Bogu i czci, jaką powinien Mu oddać” (kanon l i 2). Tenże sobór poucza też: „Temu objawieniu Bożemu należy przypisać, że to, co wśród rzeczy Boskich przez się jest niedostępne rozumowi ludzkiemu, także w obecnym stanie rodzaju ludzkiego wszyscy mogą poznać łatwo, z wielką pewnością i bez domieszki błędu” (Konstytucja Dei Filius).
Panteizm
Agnostyczne i modernistyczne pojmowanie Boskości prowadzi Coelho do propagowania swego rodzaju panteizmu. Najmocniej jest to widoczne w powieści Alchemik ( Warszawa 1995 ). Książka ta opowiada o wędrówce pewnego młodzieńca, który pośród różnorakich przygód oraz doświadczeń odnajduje sens życia i prawdę o wszechświecie. Cóż ma być ową prawdą? Mówi nam o tym narracja i niektóre dialogi zawarte w Alchemiku: „ Wszystko jest jednym” -pomyślał miody człowiek [...J. Pamiętaj o tym, co już ci mówiłem: ten świat jest jedynie widzialną częścią Boga [..":]. I znam też Duszę Świata, bo prowadzimy ze sobą długie rozmowy podczas wędrówki bez końca po orbicie. Powiedziała mi, że największym jej zmartwieniem jest to, że tylko minerały i rośliny pojęły, że wszystko jest jedną i tą samą Rzeczą [...J Młodzieniec zanurzył się w Duszy Świata i ujrzał, że Dusza Świata jest częścią Duszy Boga, a Dusza Boga jest jego własną duszą. I odtąd mógł czynić cuda.
W dobie wszechobecnego materializmu i hedonizmu wszystko to może wyglądać na bardzo piękne i uduchowione, jednak tezy takie już dawno zostały odrzucone przez doktrynę katolicką. Błogosławiony Pius IX w Syllabusie piętnuje następującą opinię: „Nie istnieje żadne najwyższe, najmędrsze opatrznościowe Bóstwo, odrębne od wszystkich rzeczy tego świata. Bóg jest tym samym, czym jest natura rzeczy, i dlatego podlega zmianom. Bóg rzeczywiście rodzi się w człowieku i w świecie; zatem wszystko jest Bogiem i ma udział w najrzeczywistszej substancji Boga, jednym i tym samym są Bóg i świat, a więc duch i materia, konieczność i wolność, prawda i fałsz, dobro i zło, sprawiedliwość i niesprawiedliwość".
Tak więc Kościół katolicki zdecydowanie odrzuca tak hołubiony przez brazylijskiego pisarza panteizm.
Indyferentyzm religijny
Za agnostycyzmem, modernizmem i panteizmem, krok w krok maszeruje obojętność religijna, z której autor Alchemika czyni niemal swój sztandar.
Największym niebezpieczeństwem na drodze duchowych poszukiwań są guru, mistrzowie, fundamentalizm, to, co nazwałem wcześniej duchową globalizacją. Kiedy ktoś mówi: „Bóg to jest to albo tamto"; „Mój Bóg jest potężniejszy niż twój" f... J. Tak wybuchają wojny". (Zwierzenia pielgrzyma, s. 25 )
„Pojmuję religię jako sposób wspólnego „ oddawania czci" a nie posłuszeństwo. To dwie zupełnie różne sprawy. Można czcić Buddę, Allacha, Boga, Jezusa, kogokolwiek. Ważne jest, że w jednej chwili grupa ludzi łączy się z tajemnicą czujemy się bardziej zespoleni, bardziej otwarci na życie, rozumiemy, że nie jesteśmy samotni w świecie, że nie żyjemy sami. Tym właśnie dla mnie jest religia, a nie jakimś zbiorem zasad i przykazań narzuconych przez innych. "
(Zwierzenia pielgrzyma, s. 25-26)
„ Trzeba kultywować ideę tolerancji, która mówi, że jest miejsce dla wszystkich w sferze religii, polityki czy kultury. Że nikt nie powinien nam narzucać swojej wizji świata. Jak mówi Jezus: „ W domu Ojca mego jest mieszkań wiele". Nie ma powodu, byśmy wszyscy gnieździli się na jednym piętrze czy mieli te same poglądy. Bogactwo jest w wielości, w różnorodności. Inaczej to faszyzm! Fundamentalizm spycha nas w mroki najgorszego zacofania z przeszłości. Trzeba otwarcie głosić, że można być ateistą, muzułmaninem, katolikiem, buddystą czy agnostykiem i nie stanowi to żadnego problemu. Każdy jest panem swojego sumienia. " (Zwierzenia pielgrzyma, s. 77)
„ Wszystkie drogi prowadzą do tego samego Boga. My mamy swoją drogę, to nasz wybór, ale tych dróg jest sto lub dwieście. " (Zwierzenia pielgrzyma, s. 185)
„Nie mówię, że katolicyzm jest lepszy czy gorszy niż inne religie, ale to moje korzenie kulturowe, moja krew." (Zwierzenia pielgrzyma, s. 26)
Takie poglądy nie dziwią, gdy wypowiadane są przez człowieka twierdzącego, iż „próba definicji Boga jest pułapką", „wszystko jest jednym", a „świat jest częścią Boga". Jeśli tak się rzeczy mają, to istotnie wszystko jedno, czy oddaje się hołd Panu Jezusowi, czy też bije się pokłony drzewom, kamieniom, posążkom Buddy, „świętym" szczurom, krowom, bogactwu, przyjemnościom czy cielesnym żądzom. Wówczas rzeczywiście nie moglibyśmy odróżniać prawdy od herezji, cnoty od nieprawości, a wszystko byłoby drogą do Królestwa Niebieskiego. Objawienie Boże i Magisterium Kościoła, które je przechowuje, mówią jednak coś innego - dzięki nim możemy rozpoznać poglądy Paula Coelho jako fałszywe z chrześcijańskiego punktu widzenia. Jeśli prawdą byłby promowany przez tego pisarza indyferentyzm religijny, to za „faszystowskie" i „fundamentalistyczne" trzeba by uznać choćby takie fragmenty Biblii jak:
„Kto uwierzy i ochrzci się, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony" ( Mk 16, 16 ), „Bez wiary zaś nie podobna jest podobać się Bogu" (Hbr 11,6), „Wszyscy bogowie pogan to demony" (Ps 96, 5 ), „Nikt nie przychodzi do Ojca, inaczej jak tylko przeze Mnie" (J. 14,6), „I nie ma w nikim innym [jak w Jezusie Chrystusie] zbawienia. Nie ma bowiem innego imienia pod niebem, danego ludziom, w którym byśmy mieli być zbawieni” (Dz 4, 12), „Ale co poganie ofiarują, czartom ofiarują, a nie Bogu” (l Kor 10, 20 ). Pan Bóg jest samą Prawdą i Świętością, dlatego brzydzi się wszelkimi herezjami, błędami i bluźnierstwami. Wyznawany przez Paula Coelho indyferentyzm religijny był przez tradycyjną doktrynę katolicką zawsze piętnowany w najostrzejszych słowach jako: „bezsens” (Pius VI), „tragiczna i zawsze godna potępienia herezja” (Pius VII), „fałszywa i absurdalna maksyma, albo raczej majaczenie” (Grzegorz XVI), „bezbożna i absurdalna zasada, smutny błąd, wolność zguby” (bł. Pius IX), „droga do ateizmu” (Leon XIII). Również w ostatnich czasach Stolica Apostolska napiętnowała podobne opinie: „Jest sprzeczne z wiarą katolicką uznawanie różnych religii świata za drogi zbawienia komplementarne z Kościołem [...] utrzymywanie, że owe religie - rozważane w nich samych - są drogami zbawienia, nie ma podstaw w teologii katolickiej, także dlatego, że religie te zawieraj ą pominięcia, niedostatki i błędy dotyczące podstawowych prawd o Bogu, człowieku i świecie” ( Dokument Kongregacji Nauki Wiary z 24 stycznia 2001 roku).
Ciekawe, jak nazwałby Coelho tych wszystkich świętych, którzy niejednokrotnie oddawali życie, aby tylko wyrwać dusze ze szponów herezji, schizmy albo bałwochwalstwa? Czy faszystą jest dla niego np. Ś w. Bonifacy, który pisał: „Do waszej łaskawej braterskości ślę najgorętsze prośby, żebyście [...] prośbami waszej pobożności zdołali wyjednać, aby Bóg i Pan nasz Jezus Chrystus, który pragnie, by wszyscy ludzie zostali zbawieni i doszli do poznania prawdy, nawrócił do wiary katolickiej serca pogańskich Sasów, żeby zerwali sidła szatańskie, w które wpadli i nie mogą się z nich wydostać, i żeby przyłączyli się do dzieci matki Kościoła” (List do współbraci w Niemczech)? A może fundamentalistą określiłby Św. Pawła Miki, który przed swą śmiercią rzekł: „Myślę, że skoro doszedłem do tej chwili, nikt z was nie będzie mnie podejrzewał o chęć przemilczenia prawdy. Dlatego oświadczam wam, że nie ma innej drogi zbawienia poza tą, którą podążają chrześcijanie. Ponieważ ona uczy mnie wybaczać wrogom oraz wszystkim, którzy mnie skrzywdzili, dlatego z serca przebaczam królowi, a także wszystkim, którzy zadali mi śmierć, i proszę ich, aby zechcieli przyjąć chrzest” (Słowa do prześladowców)?
Brukowanie dobrymi chęciami
Herezje w dziedzinie religii często pociągają za sobą również wypaczenia w sferze moralności. Niestety, prawidłowość ta sprawdza się przy lekturze Paula Coelho. W powieści Demon i panna Prym (Warszawa 2002) jeden z wątków opowiada o proboszczu małego miasteczka. Ksiądz ów zapytuje raz pewnego mądrego i świątobliwego biskupa (a więc postać pełniącą w dziele rolę swoistego autorytetu i wyroczni), cóż winien czynić, by było to miłe Stwórcy, na co otrzymuje następującą odpowiedź: „Skądże mam wiedzieć, co podoba się Wszechmogącemu? Czyń to, co dyktuje ci serce, a Bogu się to spodoba” (s. 153).
Tradycyjna doktryna katolicka - w odróżnieniu od tego fikcyjnego, książkowego hierarchy - uczy jednak, że Pan Bóg objawił nam swe przykazania i prawa, które obowiązują zawsze i wszędzie. Nawet czyjeś subiektywne przekonanie o dobru jakiegoś czynu nie przemieni go automatycznie w „miły Bogu”.
„Jeśli czyny są wewnętrznie złe, dobra intencja lub szczególne okoliczności mogą łagodzić ich zło, ale nie mogą go usunąć: są to czyny nieodwracalnie złe, same z siebie i same w sobie niezdatne do tego, by je przyporządkować Bogu i dobru osoby” ( Jan Paweł II, Yeritatis splendor 81 ). „Jeśli czyny są same z siebie grzechami, jak na przykład kradzież, cudzołóstwo, bluźnierstwo, lub tym podobne, to któż ośmieliłby się twierdzić, że gdy dokonane zostają dla dobrych powodów, nie są już grzechami lub - co jeszcze bardziej nielogiczne - są grzechami usprawiedliwionymi?” (Św. Augustyn, Contra mendacium).
Onanizm - droga do szczęścia
Gdy nie istniej ą uniwersalne i absolutne normy moralne, trudno się dziwić, iż grzech śmiertelny zaczyna być postrzegany jako droga prowadząca do szczęścia, radości i spokoju ducha. Paulo Coelho w ten właśnie sposób ukazuje czyny oraz myśli przeciwne cnocie czystości i wstydliwości. W książce Weronika postanawia umrzeć (Warszawa 2003) opowiedziana jest historia chorej psychicznie niewiasty - Weroniki, która nie może odnaleźć sensu i radości życia. Zmienia się to z chwilą, kiedy kobieta w czasie pobytu w szpitalu psychiatrycznym obnaża się i onanizuje przed jednym z pacjentów - Edwardem. Masturbacji towarzyszą perwersyjne fantazje seksualne, w których Weronika odbywa stosunki seksualne z wieloma kobietami i mężczyznami jednocześnie. W ten sposób odzyskuje prawdziwe szczęście i spokój duszy, udzielając go jednocześnie obserwatorowi swych nieczystych praktyk:
„ Edward przez cały czas stal nieruchomo, ale coś w nim zdawało się odmienione: w jego oczach malowała się czułość. „Było mi tak cudownie, że potrafię dostrzec miłość wszędzie, nawet w oczach schizofrenika” (s. 142-143).
„ Choć spotkała [dotąd] wielu mężczyzn, to jednak nigdy nie dotarta do granic swych najskrytszych pragnień. [...] Och, gdyby tak każdy mógł poznać swoje wewnętrzne szaleństwo i żyć z nim! Czy świat byłby przez to gorszy? Nie, ludzie byliby sprawiedliwsi i bardziej szczęśliwi. “( s. 143 ).
„Było jej lekko na duszy, nawet przestał ją dręczyć strach przed śmiercią. Przeżyła to, co zawsze ukrywała sama przed sobą. Doświadczyła rozkoszy dziewicy, prostytutki, niewolnicy i królowej. ” ( s. 144-145 ).
„ Gdy Weronika zwierza się ze swych przeżyć koleżankom, otrzymuje takie oto porady: Popatrz mi prosto w oczy i zapamiętaj to, co ci powiem. Istnieją tylko dwie zakazane rzeczy-jedna przez ludzkie prawo, druga przez boskie. Nigdy nie zmuszaj nikogo do stosunku - bo to jest uznawane za gwałt. I nigdy nie próbuj tego z dziećmi, bo to największy z grzechów. Poza tym, jesteś wolna. Zawsze znajdzie się ktoś, kto pragnie dokładnie tego samego, co ty. ” (s. 144).
„Są ludzie, którzy przez cale życie czekaj ą na chwilę, którą ty przeżyłaś wczorajszej nocy, i nie odnajdują jej. Dlatego, jeśli przyjdzie ci umrzeć teraz, umieraj z sercem pełnym miłości” (s. 172).
Nierząd jako sacrum
Gloryfikację perwersji seksualnych niesie również najnowsza, wydana w Polsce w końcu kwietnia 2004 roku, powieść Paula Coelho pt. Jedenaście minut. Książka ta w pornograficzny nieraz sposób relacjonuje zawodowe perypetie pewnej prostytutki o imieniu Maria. Opisywane cudzołóstwo oraz dewiacje seksualne otoczone są przez pisarza aurą świętości. Na przykład sadomasochizm przyrównywany jest do praktyk pokutnych stosowanych przez wielu świętych, takich jak choćby samobiczowanie czy noszenie włosiennicy. W jednej z końcowych scen opisany jest, z najbardziej naturalistycznymi szczegółami, stosunek seksualny Marii z jej kochankiem, po czym następuje chwila, w której kochanek mówi: „Niech będzie błogosławiona kobieta, którą tak bardzo kocham”, a następnie odczytuje wspólniczce swego grzechu obszerne fragmenty Księgi Koheleta.
Wystarczy zestawić ten fragment z cytatami z Pisma Świętego, by zobaczyć, jak daleko autor książek Weronika postanawia umrzeć i Jedenaście minut odszedł od tradycyjnego nauczania katolickiego: „Lecz uczynki ciała są jawne, są nimi nierząd, nieczystość, bezwstyd [...] a o nich powiadam wam, jak przedtem mówiłem, że ci, co takie rzeczy czynią, królestwa Bożego nie dostąpią” ( Ga 5,19-21 ). „To bowiem wiedzcie i rozumiejcie, że żaden rozpustnik, albo nieczysty, albo chciwiec, to znaczy bałwochwalca nie ma dziedzictwa w królestwie Chrystusowym i Bożym. Niech was nikt nie zwodzi próżnymi słowy: dla tych bowiem przychodzi gniew Boga na synów niedowiarstwa” ( Ef 5, 5-7 ). „A ja wam powiadam: każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa” (Mt 5, 2Cool. „Ciało zaś nie jest dla wszeteczeństwa, lecz dla Pana, a Pan dla ciała. Czy nie wiecie, że ciała wasze są członkami Chrystusowymi?… Uciekajcie przed wszeteczeństwem. Wszelki grzech, jakiego człowiek się dopuszcza, jest poza ciałem; ale kto się wszeteczeństwa dopuszcza, ten grzeszy przeciwko własnemu ciału” ( l Kor 6, 13. 15. 18 ). „O nierządzie zaś i wszelkiej nieczystości albo chciwości niechaj nawet mowy nie będzie wśród was, jak przystoi świętym” (Ef 5, 3 ).
Poglądy Paula Coelho zgadzają się za to z przekonaniami Antora Szandora La Veya -założyciela Kościoła Szatana i autora Biblii Szatana, który w swym „dziele” deklaruje: „Szatan reprezentuje zaspokajanie żądz zamiast wstrzemięźliwości. [...] Satanizm toleruje wszystkie rodzaje zachowań seksualnych, które należycie zaspokajaj ą twój e indywidualne żądze - możesz być heteroseksualny, homoseksualny, biseksualny lub nawet aseksualny, jeżeli tak wybrałeś. Satanizm sankcjonuje również każdy fetysz i dewiację, które wzbogacą twoje życie seksualne, dopóki biorą w tym udział osoby, które same mają na to ochotę”. Twórczość Coelho doskonale też pasuje do instrukcji Świętego Oficjum (dzisiejszej Kongregacji Nauki Wiary) z 5 maja 1927 roku, piętnującej tych pisarzy, którzy nie wahają się: „zmysłowości chorobliwej otaczać nimbem rzeczy świętych, łącząc bezwstydne uniesienia miłosne z jakąś pseudopobożnością i fałszywym mistycyzmem religijnym, jak gdyby godząc wiarę z najbezwstydniejszym jej zaprzeczeniem i cnotę z rozpustą [...] posunęli się do tego stopnia, że w książkach swych rozwodzą się nad występkami, o których apostoł nawet wspominać zakazał uczniom Chrystusa”.
O innych ideach oraz postawach Paula Coelho sprzeciwiających się nauce katolickiej można by jeszcze dużo pisać. Tak czy inaczej, widać jak na dłoni, że człowiek ten wciąż wierzy w sporą część rzeczy, które wyznawał za czasów swej burzliwej młodości, kiedy był zdeklarowanym libertynem, anarchistą i satanistą. Dziś po prostu przedstawia je milionom swych czytelników w bardziej „grzecznej” i mniej wulgarnej formie. Czyni to jego twórczość tym bardziej niebezpieczną, albowiem w ten sposób łatwiej może ona trafić do chrześcijańskich serc.
MIROSŁAW SALWOWSKI, Źródło: Pismo Poświęcone Fronda nr 34 zima 2004


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum W szkole Dmowskiego Strona Główna -> Książki Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
gBlue v1.3 // Theme created by Sopel & Programosy
Regulamin